May 28, 2015

Panowie… MIT czy KIT z tą demitologizacją w sztuce

Dotyczy rozmowy Stacha Szabłowskiego z Piotrem Bernatowiczem opublikowanej na Obiegu:
http://obieg.pl/teksty/35571


Panowie… MIT czy KIT z tą demitologizacją w sztuce.


W swojej rozmowie poruszacie wiele spraw, omawiacie wiele szczegółów, zagłębiacie się w skomplikowane rozważania, ale paradoksalnie przy okazji bardzo upraszczacie i - mamy wrażenie - tworzycie karykaturalny obraz zarówno stanu sztuki, jak i funkcjonujących w jej obrębie artystów.

Przede wszystkim sztuczny wydaje nam się sztywny podział sztuki na nurt zajmujący się demitologizacją oraz na strefę z potencjałem mitycznym. Rozumiemy, że to wygodne uogólnienie, które sprawia iż obraz jest klarowniejszy. Rzeczywiście funkcjonuje takie rozróżnienie w świecie sztuki, ale tym zajmuje się przede wszystkim strefa instytucjonalna, zarządzająca sztuką, tocząca batalię o władzę i o środowiskowy konsensus. Nie zastanawialiście się, czy do końca uczciwe jest podpinanie artystów koniecznie pod jedną z tych kategorii? Rozumiemy, że większość artystów w ten sposób funkcjonuje, wchodząc w wygodny układ z jedną ze stron, najczęściej z tą, która na obecnym etapie decyduje o konsensusie. Ale czy, śledząc choćby historię sztuki i wykreowane w jej ramach indywidualności kiedykolwiek znaczenie miała tzw. ‘większość’? Nie jesteśmy w stanie podać dokładnych statystyk, ale opierając się raczej na specyficznej solidarności i intuicji artystycznej, jesteśmy przekonani, że największe osobowości artystyczne, miały do czynienia z obiema tymi sferami równolegle. Osoby z największą charyzmą odnajdują się znakomicie będąc w ciągłym ruchu pomiędzy tymi dwoma biegunami. I nie wyobrażamy sobie inaczej, jeśli naszym celem jest tworzenie sztuki autentycznej – upraszczając - walczącej nie tylko z czymś ale i o coś, choćby to były zaledwie nieudane próby poszukiwań, zaledwie cieni zapomnianych wartości. Czyż natura artysty nie polega na bywaniu skrajnie schizofreniczną, dualistyczną, dwubiegunową, z cechami furiata bądź kontemplującego mędrca?

W sumie, nie jest to dziwne, że będąc artystami, nie wpasowujemy się w żadną z tych dwóch stron do końca. Zależnie od tematu i zagadnienia, strona opowiadająca się za mitologizacją, zamyka się przed nami gdy zbyt jaskrawie wchodzimy z tematami krytycznymi, dotykając w ‘nieodpowiedni’ sposób pewnych wartości. Natomiast grupa tworząca konsensus, totalnie wypiera się wyrzutków typu The Krasnals, którzy w sposób całkowicie niepożądany podważają misternie konstruowane przez nich status quo.

Myślimy jednak, iż sztywne trzymanie się tego podziału, nie do końca się sprawdza, również na przykładzie Stacha Szabłowskiego, gdyż zmusza go do absurdalnych sformułowań, które kompromitują profesjonalizm kuratora, krytyka, podważają jego wiarygodność. Jak słusznie zauważa Piotr Bernatowicz, Szabłowski z lekkością ulega pokusie, by usuwać to, z czym się nie zgadza, w tym celu – być może podświadomie, lub z powodu braku profesjonalizmu – bardzo upraszcza i tworzy karykaturalny obraz, choćby twórczości The Krasnals – artystów których utożsamia z całą strefą wypieranej przez siebie sztuki. Może nie tyle nawet nie mieszczącej się w wyznawanym przez siebie konsensusie, ale przede wszystkim zagrażającej jego stabilności. Formułuje zatem znamienne i pogrążające się zdanie, iż „THE KRASNALS ZAJMUJĄ SIĘ WYŁĄCZNIE PUBLICYSTYKĄ SATYRYCZNĄ I TWORZENIEM MEMÓW.” To nieszczęsne zdanie pociąga za sobą kilka równie nieszczęsnych wniosków. Po pierwsze, daje jasno do zrozumienia, że pan Szabłowski zna po łebkach twórczość The Krasnals, zatrzymał się na pierwszym, może drugim roku ich działalności, nie zagłębiał się w jakiekolwiek teksty Krasnali które są nierozłączną częścią ich twórczości. Nie przeczytał jakichkolwiek tekstów na ich temat, a takich opracowań, analizujących różne wątki twórczości TK, w różnorakich kontekstach, jest naprawdę sporo. SS odbiera więc twórczość TK na zasadzie ‘ważeniowo-wypierającej’, peryferyjnym wzrokiem od niechcenia i z obrzydzeniem, z przymusu niejako, przebiegając wybiórczo wzrokiem po pierwszych z brzegu obrazkach na facebooku. Ok, może tak robić, ma do tego prawo, nie musi analizować czegoś czego z uprzedzenia nie trawi, ale niedopuszczalne jest wygłaszanie na tej podstawie opinii i podpisywanie się pod nią tytułem profesjonalnego krytyka.

Idąc dalej tropem niewyczuwanej kompromitacji siebie, Stach Szabłowski nawet nie wie, że dając negatywny opis TK, przylepia go za jednym zamachem do grupy artystów z nazwijmy to ‘swojej ekipy’ - szczególnie do Marcina Maciejowskiego i Wilhelma Sasnala. A przecież to na bazie ich obrazów, ich metody, zbudowali konstrukcję swych obrazów i swojego przekazu The Krasnals. Zatem – ups – sztuka Sasnala, a jeszcze wyraźniej Maciejowskiego – „to wyłącznie publicystyka satyryczna i tworzeniem memów…” Przyznajemy, coś w tym jest. A zarazem pojawia się wątpliwość – w szczerość sądów krytyka… który przy innej okazji, przy innym układzie sił, wychwalał pod niebiosa właśnie ten, analogiczny rodzaj sztuki. I niestety jest to również doskonały przykład na potwierdzenie po raz kolejny tego, o czym wspomina też Bernatowicz – że niesamowicie ważna jest rola niezależnej krytyki, ale ta krytyka jakby w ostatnich latach zdecydowanie osłabła.

Nawiasem mówiąc, dziwi nas ten samobójczy wręcz tupet krytyka. Nie umiemy sobie wyobrazić, cóż gorszego może się przytrafić, niż stracić wiarygodność, czyli wpływ na kreowanie WARTOŚCI SYMBOLICZNEJ, owego ‘magicznego’ jakby nie było KONSENSUSU!? Od takich potknięć już tylko krok od stracenia władzy, stracenia stanowisk, stołków, dotacji, ufających ślepo klientów, wielkich zysków i chwały. Nie! O to trzeba walczyć za każdą cenę, do ostatniej kropli krwi!
I to jest właśnie jedno z zadań The Krasnals, stojących na straży wolności i autentyczności sztuki. Bo, stwierdziliśmy w pewnym momencie, 7 lat temu, iż aby coś przekazać, aby w jakikolwiek sposób zaistnieć ze swoim przekazem, niezbędny jest najpierw jeden warunek – zdemitologizowanie hermetycznego środowiska konsensusu, uprawiającego swoistego rodzaju dyktat na polu sztuki. I nie powiemy, po kilku latach możemy być dumni z siebie, mamy konkretne efekty. Choćby rozmowa obu panów, na temat układów w sztuce, jest jakby nie było patrząc już historycznie, wynikiem fermentu zasianego przez The Krasnals.
Pozdrawiamy!
The Krasnals

1 comment: